na tej scenie kilka lat temu wiersze śpiewałem i czytałem potem się lekko uśmiechałem jakby nie było już problemu skłon do Witolda Czajkowskiego jeszcze raz uśmiech w stronę czerni gdzie siedzieli widzowie wierni bywalcy teatru swojskiego fortepian jak rzeźba dostojnie przytłaczał ciszę majestatem czas pamięć utrwalał upojnie czuję jak pusta scena cmoka jest przepaść między nią a światem za którym skowycze duch Stoka