Sonet o wiosennym pejzażu
szeroka dolina pachniała 
wiosennym przejrzystym powietrzem 
na szczytach śnieg ścielił się wierszem 
przyroda słońcem oddychała 

zieleń przez szarość przenikała 
kusiła ażurowym śmiechem 
śmiech dalej odbijał się echem 
woda w stawie pluskotem grała 

gdzieś w oddali dzwony kościoła 
błogosławiły boskim głosem 
tę przestrzeń w której "nikt nie woła" 

teoria otwartego koła 
wypełniała się naszym losem 
aktywnością brzęczała pszczoła
Twierdza Ciszy, 18 kwietnia 2003