jedziemy znowu do Wenecji wśród łąk złocistych i drzew w bieli zmarszczonych jeziornych topieli i zaśnieżonych Alp Helwecji pociąg toczy się bez stukania w przedziale miłe towarzystwo małżeństwo z chłopcem który bystro micky maus skubie bez mrugania tuż za Gothardową przełęczą mgła prawie wszystko przesłoniła więc kieliszki z prosseco brzęczą grają jak Usinowicz Franio kelnerka życiorys wliczyła lecz mimo tego było tanio