Sonet z północą bez konwencji
w Sylwestra dziesięć po dziesiątej 
odpaliliśmy dwie rakiety 
zasługa i wina kobiety 
że spaliśmy potem do piątej 

a mieliśmy pójść do teatru 
odmówiłem – nie wiem dlaczego 
raz jeszcze później do innego 
wystawiłem wszystkich do wiatru 

w Twierdzy Ciszy płoną bierwiona 
ich trzaski a nawet wybuchy 
dodają nam trochę otuchy 

konwencje szlag trafił na zawsze 
i czasy nadchodzą łaskawsze 
epoka będzie odbarwiona
Twierdza Ciszy, 1 stycznia 2004