Sonet o sztormie nie na morzu
znam ten świst w wantach lecz i w domu 
spotykam go nie po raz pierwszy 
świat nagle wydaje się szerszy 
rozdęty uderzeniem gromu 

w oddali niebo z płomieniami 
a w pobliżu chmura czernieje 
wiatr spod niej porywami wieje 
uderza w szyby strumieniami 

huk straszny bo coś spada z dachu 
toczy się zgrzyta w mur uderza 
nowa chmura zęby wyszczerza 

znów słychać trzask i uderzenie 
i nagle cisza… wydarzenie 
kończy się bez potrzeby strachu
Zurych, 13 stycznia 2004