aby tylko do końca roku zacząłem w Wenecji – tam skończę gdy zrzucę wędrowną opończę zjawiskom przyjrzę się już z boku przyznaję że sam w to nie wierzę iż od dziesięciu lat codziennie pisałem bez przerwy sumiennie w ilościach których nie przemierzę sześćset trzydzieści sześć sonetów napisałem w ciągu miesiąca a sto dwadzieścia sześć w ciągu dnia żyłem w tym czasie bez sekretów była to rzecz przygnębiająca gdyż obnażałem siebie do pnia