Sonet o daremnych wirusach
codziennie otrzymuję mnóstwo 
od liberała katolika 
komunisty alkoholika 
wszędzie umysłowe ubóstwo 

oni myślą że ja ich nie znam 
bo ich wyobraźnia tam sięga 
gdzie strzępi się brudna siermięga 
ich ograniczony nędzny kram 

jak w dowcipie o dojnej krowie 
jeden – Boże daj taką samą 
drugi – żeby zdechła ma w głowie 

czyja wola będzie silniejsza 
stoicie przed zamkniętą bramą 
forma stryczka jest dogodniejsza
Zurych, 5 marca 2004