Sonet o spotkanych Polakach
na placu przy stopniach kościoła 
biegle grał akordeonista 
to był Polak - rzecz oczywista 
słuchano go w barach dokoła 

na brzegu laguny wycieczka 
mówimy "dzień dobry" - zdziwienie 
pilot powtarza pozdrowienie 
elokwentny lecz w głowie sieczka 

nie wiadomo o co mu chodzi 
po chwili wychodzą detale 
też Polak - alkohol mu szkodzi 

od dawna tutaj przyjeżdżamy 
czy żyją tu Polacy stale? 
dlaczego ich nie spotykamy?
Wenecja, 5 maja 2005