po trzynastu latach od faktu z "Gazety Wyborczej" dostałem tekst którego do dziś nie znałem autor kłamie i brak mu taktu posądzam księdza Twardowskiego że mógł bać się swych przełożonych w zapisach magnetofonowych są wyznania przewielebnego dwa razy mu słowo po słowie czytałem - co chciał poprawiałem za kłamstwo przed Bogiem odpowie pisze że nie wiedział do czego... "...zrozumieć Polaków" mu dałem i radę dostałem od niego