Sonet o więdnących marzeniach
z Wiązowa szło się wtedy pieszo 
w lewo tuż za Starym Wiązowem 
od krzyża "na górkę" nad rowem 
a potem w dół - wspomnienia cieszą 

kiedy było się już "na górce" 
stawała się zmęczenia miarą 
dotrzeć do Księżyc pełną parą 
wciąż marzę o takiej powtórce 

marzenia też więdną niestety 
podobnie jak kwiaty w wazonie 
zostają na szczęście sonety 

w których czas przeszły znów ożywa
gdy o nim opowiadam żonie 
to ona go ze mną przeżywa 
Zurych, 19 maja 2006