Zurych ...

...to dla mnie najpieknięjsze w świecie miasto, które nie tylko ja wybrałem, ale i ono mnie wybrało na swojego stałego mieszkańca, a malutki zakątek staromiejski Niederdorf, staraniem mojej Basi, usłał mi słoneczne gniazdko z widokiem na prawie wszystkie wieże i na Lindenhof, czyli lipowy podwórzec, na którym są ledwo widoczne ślady jeszcze rzymskiego Turicum.

Moi rodacy, niestety, nie zawsze obchodzą się z nazwą tego miasta właściwie, a więc: Zurych po polsku to nie "Zurich", Jezioro Zuryskie, nie "Zurychskie"... aby  jeszcze usunąć inne chocholskie przywary, to podpowiem, że z Zurychu jedziemy nie do "Tessynu" lub "Tesynu", lecz do Ticino, bo tylko tak jest po polsku poprawnie.

» Fotografie Zurychu

     » Sonet wskutek przyzwyczajenia

 


Jan Stanisław Skorupski
Toast za tych co na morzu
akompaniuje
Witold Czajkowski

     
 

     

 
     
 

     

 
     
 

     

 
     
 

     

Więcej o Dolnej Wiosce opowiedział ksiądz Guido J. Kolb w książce „Opowieści wikarego z Niederdorfu”, chociaż napisanej dawno, to ciągle aktualnej, bowiem niewiele się zmieniło w obyczajowości chłopskiej zuryskiego ludu (co zabawne - dolna wioska Niederdorf leży znacznie wyżej niż górna wioska Oberdorf, a może mi się tylko tak wydaje); autor zechciał mi wszystkie książki podpisać i w ten sposób jeszcze bardziej uatrakcyjnił zabawę, bowiem cała ta rzecz jest rzeczywiście wesoła, chociażby w takim zdaniu wypowiedzianym przez autora, że „Bóg podczas tworzenia świata musiał mieć bardzo wiele dobrego humoru”, co chętnie, jako „przyjaciel Pana Boga”, potwierdzam, a o tym też świadczą widoki z okien naszego staromiejskiego mieszkanka.
» Opowiadania wikarego z Niederdorfu