nazywa się willa „Halama” inaczej pensjonat artystów choć bywa tam więcej statystów a kuchnia jest wciąż taka sama wszyscy się dziwnie uśmiechali szacowna pani we fiolecie z kochankiem w bordowym berecie ciotunia bywalec lokali zapytał ktoś czy mnie nie straszy chciałby złożyć kwiaty na łóżku tam gdzie śpię zmarł poeta laszy dziewczyna co z nim wtedy spała długo miała odcisk na brzuszku lecz ponoć się wcale nie bała